Samochody dostawcze

W ostatnią sobotę na krakowskiej giełdzie znowu nie pojawiły się tłumy kupujących. Powodem, oprócz wakacji, był deszcz. Wzięcie mają starsze furgony, coraz częściej włoskie i francuskie. Utrzymuje się także zainteresowanie skrzyniowymi Volkswagenami T4 i tańszymi Lublinami, również z taką zabudową. Naszą uwagę zwrócił Citroen Jumper furgon z 1996 roku, w bardzo dobrym stanie.

Pod Lublinem ruch nadal umiarkowany. Sprzedający skarżą się na słabe zainteresowanie kupujących, ci drudzy na wygórowane ceny aut. W ostatnią niedzielę oferta dostawczaków zdominowana była przez Volkswageny i Mercedesy. Dotarł też Sprinter, który "zwiedził" już kilka innych giełd samochodowych w Polsce.

Nieco lepiej niż w kilku minionych tygodniach prezentowała się oferta samochodów rodem z Dalekiego Wschodu. Mizerną podaż "japończyków" rekompensowała spora ilość koreańskich samochodów. Podobały się głównie pojazdy Kia K2500 i K2700 w wersjach skrzynia i kontener. Były też Hyundaie H100 i H200.

Kombivan Fiat Fiorino Qubo, czyli osobowa wersja dostawczego Fiata Fiorino, jest już sprzedawany w naszym kraju, a dopiero za jakiś czas trafi do pozostałych krajów Europy. Wyjątek stanowi Francja, gdzie Fiat Fiorino Qubo również jest już w salonach. Silniki zastosowane w Qubo są takie same jak w wersjach demonstrowanych wcześniej - benzynowy 1.4 o mocy 73 KM i turbodiesel 1.3 w wersji 75-konnej. Jak na auto mierzące niespełna 4 metry długości mocy spod maski powinno być pod dostatkiem, choć do dynamicznej jazdy przydałby się jeszcze jakiś mocniejszy motor.

W ostatnią niedzielę był mały wybór dostawczaków z zabudowami skrzyniowymi. Brakowało zwłaszcza cięższych wersji z długimi ładowniami i bliźniaczymi kołami tylnej osi. Na sprzedaż wystawiono zaledwie kilkanaście takich samochodów. Większość z nich pochodziła z drugiej połowy ubiegłej dekady, ale ich stan techniczny był zadowalający.

Gazela z andrychowskim turbodieslem common rail to jeden z najtańszych nowych samochodów dostawczych w Polsce. Największym atutem dostawczaków jest niska cena. Do tego trzeba dodać jeszcze dobry silnik, zawieszenie stworzone na nasze drogi i odporną na przeciążenia konstrukcję. Samochody dostawcze tej marki mają jednak również sporo wad. My zaliczyliśmy do nich przestarzałą konstrukcję, kiepskie wykończenie, skromne wyposażenie oraz słabe hamulce.

Rzadko którego dostawczaka tak często jak Renault Mascotta spotykamy w wersji kontenerowej. Nic zresztą dziwnego, niewiele aut tego rodzaju ma równie szeroką - jak popularny "francuz" - gamę wersji tonażowych. Duża liczba wersji tonażowych to jedna z zalet Renault Mascotta. Ten samochód dostawczy jest ceniony również za umiarkowane spalanie i wygodne wnętrze. Renault ma jednak również nieco minusów. My zaliczyliśmy do nich: hałaśliwy motor, usterkową elektrykę i tandetne materiały wykończeniowe w szoferce.

Koncern Daimler AG rozbuduje swoje fabryki w Düsseldorfie i Ludwigsfelde, w których produkowany jest Mercedes Sprinter. Producent twierdzi, że popyt na ten samochód dostawczy jest wyższy, niż zakładano. W obie fabryki zainwestowane będzie 177 milionów euro. W zakładzie w podberlińskim Ludwigsfelde do 2011 roku powstanie nowa lakiernia.

Nemo to najmniejszy dostawczak Citroena. Konstrukcyjnie spokrewniony jest z Fiatem Fiorino i Peugeotem Bipperem. Na rynku jest od lutego 2008 r., ale na polskich drogach jeszcze nieczęsto widywany. Te samochody dostawcze to niewątpliwie oszczędne diesele. Według nas atutami Citroena są jeszcze pojemna ładownia, ergonomia kokpitu, dobra widzialność z kabiny i zgrabna sylwetka. Mankamenty Nemo to z kolei: brak, nawet za dopłatą, maty podłogowej w ładowni i utrudniony dostęp do koła zapasowego.

Spółka Kulczyk Tradex, polski przedstawiciel Volkswagena, powiadomiła, że modele Vw Transporter T5 i Vw Multivan wyprodukowane pomiędzy 12 marca a 8 kwietnia 2008 roku mogą mieć nieszczelne przewody paliwowe (zasilający i powrotny), co grozi samozapłonem silnika. Według danych importera w Polsce usterka dotyczy 67 samochodów.

Zainteresowanych kupnem dostawczaka tutaj brakowało. Choć ruch na placu był spory, to i tak prawie wszyscy oglądali się za quadami i motocyklami wystawianymi w tej samej alejce co auta dostawcze. My jednak przyjrzeliśmy się wozom roboczym i znaleźliśmy kilka ciekawych ofert. Wśród aut za mniejsze pieniądze wyróżniał się Ford Transit z 1989 roku.

Mimo wakacji nie zmniejszyła się tu podaż aut oferowanych przez zawodowych importerów. - Latem szansa na sprzedaż wozu na giełdzie jest mizerna, trzeba jednak się pokazać. Często kontakt nawiązany tutaj owocuje później - uzasadniał swoją obecność na placu handlowiec z Radomia. Było tu tylko kilkanaście dostawczaków oferowanych przez prywatnych właścicieli.